Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 czerwca 2017

Powrót

Witajcie kochani! Mam dla was pewną informację. Z racji tego że nie było mnie tutaj bardzo długo, ponieważ poszłam do nowej szkoły i cały rok musiałam ogarniać bardzo dużo nauki, po drugie nie miałam weny, a po trzecie jak chciałam rozpocząć dalej pisać to zepsuł mi się komputer :/. Ale dobra wiadomość jest taka, że Rossiaczkowa powraca z nowymi rozdziałami! Już jutro pojawi się Rozdział 46 mojego opowiadania ;)

Rossiaczkowa

wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 45

 Rozdział 45
*Oczami Lau*      
- Kiedyś się dowiesz… - powiedziałam Rossowi i poszłam do salonu. Tak nienawidzę go okłamywać. To jest dla mnie straszne! Chcę, żeby on wiedział o dziecku, ale… no właśnie ALE! Zawsze to głupie ALE!!! Jak on uzna, że jesteśmy za młodzi na dziecko? Jak mnie zostawi? Ale w sumie chciał ślub, oświadczył mi się. Tylko czy na pewno nie ucieknie przed obowiązkiem, zobowiązaniem, przed tym wszystkim? No właśnie tego nie wiem, dlatego na razie wolę nie ryzykować. Gdy poszłam do salonu, zaraz przyszła cała rodzinka, a Riker podał mi moją dietetyczną kolację. Była to sałatka. Hyh niby zdrowa, ale to była moja ulubiona… Na samym końcu przyszedł do nas bardzo zamyślony Ross. Dobrze wiedziałam o czym myśli, aż za dobrze wiedziałam. Riker też się pewnie domyślał, bo patrzył na mnie z troską i smutkiem. Wszyscy przy kolacji żywo rozmawiali i dyskutowali, tylko ja i Ross milczeliśmy. Ja ciągle zastanawiałam się jak mu to powiedzieć, a on zastanawiał się nad nasyzm dziwnym zachowaniem. W sumie, nikt nie powiedział że życie jest proste… W końcu postanowiliśmy iść wszyscy spać. Ross na całe szczęście już powrócił do świata żywych. Ja szybko poszłam do łazienki, wykonałam calutką toaletę i poszłam do łóżka. Potem wszyscy po kolei się myli. Wreszcie z łazienki wyszedł Ross. Wyglądał tak słodko… Jego jeszcze wilgotne włosy po prysznicu, były powykręcane we wszystkie strony, on uśmiechał się tym swoim ślicznym i zniewalającym uśmiechem, czego chcieć więcej? Tylko tego, żeby się dowiedział o dziecku i żeby mnie nie zostawił… No nie ważne, tym zajmiemy się później. Ross, jak wcześniej wspominałam uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. Po chwili już leżał koło mnie, a ja już nie wytrzymałam i się do niego bardzo mocno przytuliłam. On objął mnie czule i pocałował we włosy. O tak! Tego było mi trzeba.
- Kocham Cię Lau. – wyszeptał tuż przy moich ustach.
- Ja ciebie też i to bardzo. –odpowiedziałam, a on nie czekając długo wpił się w moje usta. Mmmm…. Tak mi ich brakowało… Mimo, że to tylko kilka godzin. Ja bez niego nie mogę żyć!
- Przepraszam Ross za moje dzisiejsze zachowanie i ja dobrze wiem, że ty byś chciał się wszystkiego się dowiedzieć i mi pomóc, ale… No właśnie ty nie masz jak mi pomóc. Obiecaj mi tylko jedno. Bądź przy mnie cały czas i nie zostawiaj mnie, a ja obiecuję ci że już za bardzo niedługo dowiesz się dlaczego tak dziwnie się zachowywaliśmy z RIkerem, ok? – zapytałam, kończąc swój jakże długi i wyczerpujący monolog.
- Dobrze, kochanie. Ufam ci. – i tyle słyszałam. Potem odeszłam do krainy Morfeusza.
~Następny dzień~
*Oczami Lau*
Dzisiaj wstałam, szczerze? Aż za późno… była 15.00, no cóż… wczoraj siedzieliśmy do 1.00 w nocy. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku. Myślałam… Nadchodzi kolejny dzień pełen emocji i kolejny dzień w który muszę okłamywać Rossa. Boże, dlaczego ja? No cóż, w sumie to moja wina, że mu nie powiedziałam NADAL… Dobra, jakość sobie poradzimy, obiecałam mu, że się niedługo dowie, a powiem mu jutro! Tak, to dobry pomysł. Dzisiaj jeszcze się psychicznie nastawię. Wstałam i poczułam ostrą woń naleśników. Mmmm… Jak się okazało nikogo nie było w autobusie, oprócz ktosia, który robił naleśniki. Podejrzewam Rossa. A żeby sprawdzić to trzeba wstać. Zanim jednak wstałam, zobaczyłam, że w moim iPhonie miga dioda, oznaczająca nową wiadomość. Szybko odblokowałam telefon i zobaczyłam wiadomość. Była ona od Delly.
Kochana! Chciałam cię poinformować, że macie z Rossem autobus do dyspozycji do koncertu, my poszliśmy całą rodzinką na zakupy. Miłej zabawy! ;*
PS Po koncercie, mam ci coś ważnego do przekazania. Może teraz zdradzę ci cząstkę tej tajemnicy… Mam chłopaka! To nie Ell :’( No nic, do zoba ;*
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Delly ma chłopaka! Szkoda tylko, że to nie Ell, ale ja nie mam prawa wtrącać się w jej życie, chociaż wiem, że mimo wszystko chciałaby być z Ellingtonem. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie Ross, który po odstawieniu naleśników na stoliczek, walnął się na łóżko tak, że aż podskoczyłam. Ja tam prawie na zawał zeszłam!
- Boże Ross! Nie strasz mnie tak! – powiedziałam strasznie szybko, ponieważ miałam troszkę utrudnione zadanie, bo zrobiło mi się strasznie duszno. Już chyba wiem dlaczego. Ciąża. Riker kiedyś czytał mi, że nie mogę się denerwować bo może to zaszkodzić dziecku, ani też że nie można mnie straszyć. Na całe szczęście już po 3 minutach ochłonęłam.
- Przepraszam słońce. – powiedział Ross z miną zbitego psiaka, ja się tylko zaśmiałam i cmoknęłam go w usta. Ale jak to mój wariat, przytrzymał mnie przy sobie i pogłębiał pocałunki. Chwilę potem posadził mnie sobie na kolanach tak, że siedziałam na nim okrakiem i dalej się całowaliśmy. Potem zupełnie zapomnieliśmy o bożym świecie i zaczęliśmy z siebie zdejmować nasze baaardzo skromne „ubranka”.  Najpierw Ross zdjął ze mnie bluzkę, a potem zaczął całować moje półnagie piersi, ja za to dobrałam się do jego kolegi. Musiałam jednak na chwilę przerwać, aby coś powiedzieć.
- Ross tylko dzisiaj…. Delikatnie, bo jestem troszkę obolała. – uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Wedle życzenia – uśmiechnął się do mnie i znowu zaczął całować. Potem to już chyba wiecie co było… Po naszym „baraszkowaniu”, zjedliśmy przygotowane przez Rossa naleśniki. Były pyszne! Po jakiś 2 godzinach leżenia, miziania się i oglądania telewizji, postanowiliśmy się ubrać, ale na szczęście na razie w jakieś wygodne ubrania, bo koncert dopiero za 4 godziny. 
 Ja ubrałam się w szarą bluzkę ze smerfem, niebieskie rurki, szare Conversy, a włosy związałam w luźnego koka malując się następnie tuszem, eyelinerem oraz malinową pomadką do ust.
W tej obcisłej bluzeczce minimalnie już było widać mój brzuszek, moje dziecko. Moje dziecko… Jak to pięknie brzmi. No cóż może akurat Ross nie zwróci na to uwagi… Nie ważne. Ross postawił na czarną bluzkę z Jackiem Danielsem, szare dresowe spodnie i białe Conversy.
 Wyglądał sexy.  Wstałam szybciutko z łóżka i podeszłam do niego, a on jakby czytając mi w myślach, przyciągnął mnie za kark do siebie całując. Oddawałam pocałunki z taką samą ochotą. Chwilę później, Ross naparł na mnie swoim ciałem, przywierając mnie do ściany. Nie wiem ile trwał nasz niby jeden pocałunek, ale bardzo długo, ponieważ jak skończyliśmy mocno dyszeliśmy, próbując złapać trochę powietrza. Kocham Rossa nad życie i muszę mu w końcu to powiedzieć.
- R-ross j-ja m-muszę c-ci c-coś p-p-powiedzieć – zaczęłam drżącym głosem.
- Co się stało słońce? -  spytał przejęty Ross.
- Wieeesz…. J-ja….. Rydel ma chłopaka! – stchórzyłam, stchórzyłam. Po prostu kurde stchórzyłam! Jaaaaaaaaaa….
- No i co w tym złego, że aż tak ci się trząsł głos? – spytał podejrzliwie. Kurde, trzeba ratować sytuację.
- No ma chłopaka, ale to nie Ell. – brnęłam dalej, nadal nie wiedział o co mi chodzi, no i dobrze! Chyba na początku słabo wierzył mi, że mówię o tym, ale ja wybrnę tym co teraz powiem i zabłysnę!
- No to nie jest Ell, ale Rydel ostatnio opowiadała mi, że któregoś dnia, jak wszyscy spaliśmy przyszedł do naszego autobusu  jej były – James i półgodzinnym namawianiu poszłą z nim na spacer. I… dzisiaj dostałam od niej smsa, że ma chłopaka. I j-ja się boję, że on znowu jej to zrobi.
- O cholera! – wrzasnął Ross, nerwowo przeczesując sobie włosy. – Muszę do niej zadzwonić. – powiedział szybko i zanim zdążyłam zareagować to on już dzwonił i miał telefon przy uchu. Po chwili usłyszałam rozmowę telefoniczną i głos wkurzonego Rossa z kuchni.
*Oczami Rossa*
Jezus! A jak jej się znowu coś stanie!?
*ROZMOWA TELEFONICZNA*
Ryd: Halo?
Ross: Rydel to ty?
Rydel: No tak, a coś się stało?
Ross: Oj tak bardzo dużo… Dobra mam dwa pytania.
Rydel: Wal śmiało.
Ross: Masz chłopaka?
Rydel: Yyyy…. N-no t-tak.
Ross: A kim on jest, jak się nazywa?
Rydel: N-no to jest……….. Ell!
Ross: Rydel nie kłam, wiem, że to nie jest Ell, ponieważ Lau pokazywała mi dzisiaj rano smsa od ciebie, gdzie pisałaś, że masz chłopaka, ale nie jest nim Ell.
Rydel: Dobra powiem ci pod warunkiem, że będziesz opanowany i nie będziesz się darł.
Ross: Ymm… okej.
Rydel: To jest… to jest James. James.
Ross: Czyś ty zgłupiała!? Jak po tym wszystkim co ci zrobił!? – w tym momencie jak ona zaczęła się tłumaczyć. Rzuciłem telefon na kanapę, a sam poszedłem na łóżko, usiadłem, oparłem łokcie na kolanach, a na rękach głowę. Byłem załamany, jak Delly mogła!?
*Oczami Lau*
Ross był strasznie zdenerwowany, nie wiedziałam jak go uspokoić. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Nagle Ross wyszedł na dwór, pobiegłam za nim. Zobaczyłam tam bardzo niecodzienny widok. Rossa, który siedział załamany na kamieniu, który prawie płacze, ale powstrzymuje się przed tym, przygryzając mocno wargę. Gdy mnie zobaczył, szybko wstał, a ja nie chcąc, żeby mi uciekł pobiegłam do niego i wskoczyłam na niego przytulając się. Wyglądaliśmy tak:
- Nie martw się, nic jej nie zrobi. – powiedziałam pocieszając go choć sama w to nei wierzyłam, ale czego się nie robi dla drugiej osoby.
- On na…… - tu już nie dokończył, bo nie chciałam tego słyszeć więć go po prostu pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek.

- Nie przejmuj się nią, żyj tym co jest teraz. Rydel na pewno wie co robi. To jest jej życie i nie masz prawa o nim decydować, nawet jeżeli ci się nie podoba. – wyszeptałam mu do ucha, następnie całując go w policzek.

wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 44

NOTECZKA! PROSZĘ O PRZECZYTANIE!
Jest i rozdział! Przepraszam, że tak długo go nie było, ale obowiązki... Za to macie dłuuugi rozdzialik i od razu mówię, że nie wiem kiedy dodam następny bo mam zrąbaną klawiaturkę i piszę teraz na siostry, anie wiem czy wgl kiedys mi da xD Ogólnie to też przez te dni nie miałam weny, ale w końcu wpadłam na kilka pomysłów ;) I jest rozdział! Mam nadzieję, że sie podoba i przypominam o ankiecie na blogu, zakładce WASZE BLOGI i PYTANKA :D Bardzo tez proszę o komentowanie moich postów bo jak to sie mówi...
KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ! :D I to prawda! No to do jak najszybszego napisania :*
#Rossiaczkowa

Rozdział 44
*Oczami Lau*
Gdy wychodziłam z łazienki, dla świętego spokoju, dotknęłam rękoma swoich włosów i z przodu i z tyłu. Wszystko na swoim miejscu, to idziemy! Gdy wyszłam zobaczyłam codzienny widok. No może nie za bardzo... No bo chłopaki (Ell, Ross, Riker i Rocky latali po całym autobusie i nie wiedzieli co ze sobą zrboić, no bo przeciez albo nie wiedzieli gdzie są ich ubrania, albo nie umieli czego uprasować. Gdy wyszłam zamarli. Wyglądali śmiesznie, oczy jak 5 złoty, buzie w kształcie litery "o"
- WoW! - krzyknęli w czwórkę.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Ślicznie wyglądasz. - oni się synchronizują!? o.O
- Dziękuję - i tutaj właśnie w tym momencie spłonęłam rumieńcem...
- Ołłł.... a gdzie Vanka i Rydel? - zapytałam chłopaków.
- Vanka poszła na spacer. - odpowiedzał cos Riker, który latał w bokserkach i koszulce. Szukał swoich czarnych rurek...
- A Delly gdzieś wywiało nie wiemy gdzie. - powiedział Ellington w pełni ubrany. No może w pełni... Szukał swojej zielonej koszulki. 
- Dobra stop! - wydarłam się, a oni spojrzeli się na mnie zdziwieni. - siadać na kanapę, a ja przygotuję wam stroje ok? - zapytałam, szczerze to z nadzieja w oczach.
- Kocham Cię - powiedzieli ZNOWU chórkiem i rzucili się na mnie i to dosłownie.
- No ok, ok. Ale koniec tych czułości.- powiedziała i na całe szczęście podziałało. Najpierw Ross. - pomyślałam. Pogrzebałam w jego walizce i wybrałam mu zwykłą koszulkę na ramiączka, żeby było mu wygodnie i czarne rurki. -
- Proszę. - powiedziałam podając mu zestawik.
- Ale czaaad. To moje ulubione rzeczy na koncerty. - powiedział mocno mnie przytulając i całując w policzek. Ja się uśmiechnęłam.
- Wieeem. - No dobra. Teraz Riker. Jemu wybrałam taką koszulke + spodnie (bez kurtki)
- Proszę. - powiedziałam podając następnemu. - Moje ulubione rzeczy na koncert.- dosłownie oczka mu się zaświeciły. Po oglądaniu mocno mnie przytulił. I tak też było z dwoma pozostałymi. Tylko, że dla Rocky'ego wybrałam to i do tego czarne rurki. Jak każdy zresztą..., a Ell dostał taki zestaw. Każdy był zadowolony, więc był ok. Usiedliśmy i postanowiliśmy jeszcze poczekać na Delly, bo Vanka juz przyszła i przebrała się w prostą asymetryczną czerwoną sukienkę , a dodała do tego czarne szpile. Po 5 minutach od przyjścia Vanki, dostałam smsa od....... O! Delly! Ciekawe co napisała. Po chwili już zaczęłam czytać wiadomość, brzmiała tak:
"Hej Lau. Przepraszam, za moje ranne wyjście, ale miałam coś ważnego do załatwienia. Na razie nie mogę ci powiedzieć co się stało, ale obiecuję, że niedługo się dowiesz. I to ty będziesz jako pierwsza. Chciałam was jeszcze tylko poinformować, że na koncert dojadę sama. Do zpbaczenia :*" 
- Hej! Delly na koncert dojedzie sama, ta mi napisała w smsie. 
- No ok. To zbieramy sie już.- powiedział Ross. Wszyscy zgodnie wsiedli do busa i pojechali na koncert. Na występie było super! R5 dało czadu. Jeszcze dodatkowo na koniec koncertu Ross i Riker zaprosili mnie i Vanke na scenę i razem w czwórkę zaśpiewaliśmy All of me, a potem z całym R5 Pass me by. Ich fanki wrzeszczały, piszczały, skakały i co tam jeszcze. Jak zakończyli koncert, wzięłam Delly na bok. Musiałam się dowiedzieć, o co chodziło z tą "tajemnicą". 
- Delly, tłumacz się w trybie now! - powiedziałam wkurzona.
- No, ale ja nie mogę...- powiedziała smutna. - To miała być niespodzianka, dla wszystkich.
- Mam to gdzieś. Tłumacz się. - powtórzyłam.
- No bo... jaaaaa... m-mam c-chłopaka. - powiedziała szeptem. Ja momentalnie rozszerzyłam źrenice.
- Że what!? - wydarłam się. 
- Cicho. - przyłożyła mi palec do ust. - Nikt jak na razie nie może się o tym dowiedzieć.
- No, ale jak to się stało? - zapytałam ciekawa.
- Dzisiaj rano, obudziłam się najwcześniej z całego towarzystwa i leżałam pół godziny cały czas rozmyślając. Potem postanowiłam pójść do łazienki, ale znowu się zamyśliłam i stałam przed drzwiami jak głupia i wtedy poczułam kogoś dotyk. Myślała, że to Ell, ale jak się odwróciłam zobaczyłam Jamesa. - i tutaj już chciała mówic dalej, ale ja jej przerwałam
- Kogo, przepraszam!? - wydarłam się, a ona znowu mnie uciszyła.
- Wiem co sobie myślisz, ale potem wyrwał mnie na spacer po pół godzinie namawiania i wszystko wytłumaczył. Zachowywał się tak wobec mnie dlatego, że jego rodzice zmarli na raka, oboje. A on zaczął ćpać i przez to się taki zrobił, ale zmienił się. - powiedziała szybko Delly, widząc moja naburmuszoną i wkurzoną minę.
- Ja tam nie mam zaufania do tego gościa, ale rób co chcesz. Ale czekaj, czekaj...- powiedziałam mrużąc oczy. Nagle cos zrozumiałam -Dlaczego z nim jesteś tak naprawdę dlaczego. No bo od 2 lat mi mówisz ja to ty się bardzo zakochałas w Ellu. - powiedziałam.
- Nooooooo..........przecież ja kocham Jamesa. - powiedziała piskliwie.
- Szczerze - syknęłam.
- No bo... - spuściła głowę. - Chodziło o to żeby zapomniec o Ellingtonie, on napewno nie czuje tego samego co ja, więc jakoś chce uciec od tego uczucia, ale jakos na razie mi się to nie udaję. - powiedziała ze łzami w oczach. Ocho! Laura wkracza do akcji...
- Ale pamiętaj, że nie tylko ty mi się zwierzasz... - powiedziałam tajemniczo
- Czyyli on mówił coś o mnei!? - prawie krzyknęła pełna entuzjazmu.
- Sama sie go zapytaj to sie dowiesz. - powiedziałam, przytuliłam ja i poszłam do rodzeństwa. Już zbieraliśmy się do autobusu, żeby wyruszyć w dalszą podróż.  Wszyscy pełni entuzjazmu, już chcieli jechać, ale postanowili, że pójdą n spacer. Tylko ja i Rik ne chcieliśmy. Ja sie dzisiaj strasznie źle czułam, a Riker..... to nie wiem. No mniejsza, gdy wszyscy poszli ja dyskretnie poszłam do swojej walizki i wyjęłam z niej test ciążow. Tak wiem co myślicie, ale tak naprwadę to Delly mi go kupiła bo tylko ona jedyna wiedziała o moich pzypuszczeniach. No bo patrzcie.... Strasznie dużo jem, od czasu do czasu wymiotuj, okres mi się spóźnia... Postanowiłam o zrobić jak nikogo nie będzie w autobusie. Był tylko Riker, ale on mi jakoś specjalnie nie utrudniał zadania. Szybko pobiegłam do łazienki . Po 10 minutach już cały tes zrobiony. Teraz tylko muszę spojrzeć na wynik. Wdech- wydech, wdech - wydech i... patrzymy! Spojrzałam na test i zamarłam. Wynik był pozytywny. czylii....  o boże! J-ja z rossem będziemy rodzicami Wdech, wydech, wdech, wydech. Jezu! A jak on mnie porzuci i ze mną zerwie, zerwie zaręczyny, odwoła ślub, znienawidzi mnie!? Ja sie wtedy potnę. Chwile potem rzuciłam test na podłogę i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi. Cholera! Dlaczego się nie zamknęłam!? Podniosłam głowę i zobaczyłam Rikera. Uff.... Jest ok.
- Jezu! Laura co się stało. - powiedział siadając koło mnie i obejmując z przerażeniem.
- J-jaaa.... - nie mogłam się wysłowić, dlatego podałam mu test do ręki. 
- Jesteś w ciąży? - zapytał z usmiechem. Ten jego entuzjazm i optymizm... - Będę wujkiem, oho, aha, oł jeee! - zaczął tańczyć swój taniec zwycięstwa. Boże! Z kim ja żyję!?
- A tak wgl to dlaczego płaczesz? Powinnaś się cieszyć z tego \, że jestes w ciązy. Przeważnie tak jest... - powiedział zamyślony.
- A jak Ross zrwie zaręczyny i nie będzie chciał tego dziecka? - zpaytałam z załamaniem i bólem w oczach.  - on popatrzył na mnie z pobłażaniem..
- Słońce... Ross? On zawsze mi opowiadał ile chce mieć dzieci, jak będa miały na imię. I nawet niedawno mi powiedział, ze to właśnie z tobą teraz chciały mieć dziecko. Życzenie spełnione! - powiedział, mocno mnie przytulając. 
- Myślisz? - zapytałam ocierając łzy.
- Ja nie myślę ja to wiem. - powiedział śmiejąc się. Po jakichś 5 minutach usłyszeliśmy głośne śmiechy. Ocho! Wrócili. Ja szybko zabrał test i ukryłam go w walizce. Na całe szczęście dzisiejszy wieczór minął spokojnie. Oprócz kolacji.... opowiem wam całe zdarzenie... Zaczynamy wszyscy w kuchni WSZYSCY robić kolację. No to dlatego wyjęłam sobie szyneczkę, serek, sałtę i rzodkiewkę. Tak miałam ochote na mięso, ale oczywiście szanowny pan Riker musiał mi przeszkodzić w robieniu.
- A co ty wyprawiasz? - zapytał baaaardzo zdziwiony.
- No jak to co Kolacje se robię. - odpowiedziałam na jego retoryczne pytanie.
- O nie, nie \, nie kochana. Tak nie będzie. - powiedział zabierając mi szynkę i ser.
- No co ty robisz, ja mam taka ochotę na tą szyneczkę, tak smakowicie wygląda.
- Wieem, ale ty nie możesz jeść szyneczki - powiedział głupkowato sie uśmiechając. To całe zdarzenie obserwowała rodzinka.
- A niby dlaczego? - zapytałam
- Bo wkułem na pamięć cały twój jadłospisik. - powiedział śmiejąc się szyderczo. Cholera! No tak, ajk my siedzielismy i oglądalismy film, to Riker siedział w fotelu na telefonie i coś czytaj. Jak się okazuje to był mój jadłospis ciążowy.
- Urgh! - warknęłam wkurzona. 
- A teraz jak grzeczne dziecko pójdziesz ładnie do salonu pobawić sie iPadzikiem a ja ci zrobie to co dla ciebie jest odpowiednie. 
- No nie!!! - jęknęłam przegrana. Już miałam pojść "grzecznie" do salonu, ale powstrzymał mnie głos Rossa.
- O co chodzi? - zapytał zdziwiony
- Kiedyś sie dowiesz... - powiedziałam i poszłam do wcześniej wspomnianego miejsca.
--------------------------------------------------------------------
#Rossiaczkowa

środa, 23 marca 2016

Rozdział 43

Rozdział 43
*Oczami Rydel* (NOWOŚĆ! XD)
Wstałam bardzo wcześnie, bo o 7.00, a koncert dopiero o 12.00. Nie wiem zupełnie co mogę porobić... Najlepszym moim zajęciem na takie rzeczy jest myślenie, o problemach, o życiu i o innych podobnych sprawach... Tak postanowiłam zrobić i teraz. Ogólnie to Laura myślała, że ja nie będę chciała dzielić łóżka  Ellingtonem. Oj, jak bardzo się myliła! Ja wręcz o tym marzyłam. Po prostu kocham Ellingtona nad życie, a wie o tym tylko Rydel i Vanessa, ale czy ja mam pewność, że nie wygadały chłopakom... W sumie jak by  wygadały, to Ell już by się mnie dawno zapytał, czy to prawda. Ale może się wstydzi? Tyle pytań, a BRAK jakichkolwiek odpowiedzi. Niestety "Life is brutal...". Pragnęłam jego ust, jego uśmiechu, jego oczu, jego całego! Ale czy on czuję to samo? Nawet nie mam na co liczyć... Miliony fanek, a on akurat zakochał by się we mnie... Nie to na pewno nie wypali. Ale serce z każdym dniem, boli coraz bardziej. Przeżyliście kiedyś nieodwzajemnioną miłość? Dobrze wiem jak się czuliście. To jest straszne! I nagle poczułam czyjąś zimną dłoń, na ramieniu. Za pomocą tego dotyku, moje ciało przeszedł dreszcz, a zimnę opuszki tego ktosia, powodowały u mnie gęsią skórkę. Zapomniałabym wspomnieć, że w połowie mojego myślenia, chciałam pójść do łazienki. No właśnie.... CHCIAŁAM... zatrzymałam się tam wlepiając mój nieobecny wzrok, w mahoniowe drzwi, trzymając jedną rękę na klamce, drugą na włączniku od światła. Gdy się odwróciłam, moje serce nagle przestało pracować, oddechu zabrakło w płucach, a źrenice rozszerzyły się do maksymalnej objętości. Albowiem, zobaczyłam przed sobą.......................... (tutaj każdy myśli, że Ellingtona. Oj jak bardzo się mylicie xD).
*Oczami Rossa*
Obudziłem się o 10. Ołłł... trochę sobie pospałem.........  Obok siebie zobaczyłem cały mój świat, który wpatrywał się we mnie swoimi przepięknymi, czekoladowymi oczami. Alee... nie zauważyłem Rydel... dziiiwneeeeee. bardzo dziwne. Przecież za ponad 2 godziny koncert, a ona gdzieś wybywa!? Jaja se robi!? Trzeba do niej niedługo zadzwonić, jak nie wróci. Na razie zajmiemy się Lau...
- Hej. - powiedziała rozpromieniona. Ocho! Dobry humorek dopisuję, widzę. No i świetnie! Mi też xD
- No hej. - odpowiedziałem  i piłem jej się  usta. Ona wplotła mi swoje palce we włosy, a ja, położyłem rękę tak, aby nie oderwała się ode mnie. Całowaliśmy się tak może z 10 minut. Niespodziewanie Laura się oderwała. Spojrzałem na nią pytająco.
- Która godzina? - zapytała unosząc brwi i biorąc mojego iPhona.
- O cholera! Już 20 po 10! - tak się wydarła, że wszyscy sie pobudzili. I dobrze! Robota z głowy... Chwilę potem ypruła do łazienki, z wcześniej wybranym zestawem, którego nie widziałem.
*Oczami Lau*
- Co za palant, normalnie **********. - biegnąc do łazienki klęłam na Rossa. Jak weszłam do łazienki wykąpałam się, potem wytarłam, umyłam zęby i się ubrałam w to:

(szpilki były identycznego koloru co kwiatki na sukience, tu są troszkę jaśniejsze :) )
Paznokcie:
 Make up

 I fryz...

CDN ;)

Rozdział 42

Rozdział 42
*Oczami Lau*
Zbliżała się godzina 20.00. Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Najpierw szok po wstaniu, szykowanie się w trasę w 17 minut, Vanka z autobusie i jeszcze te wymioty. Nie wiem zupełnie dlaczego wymiotowałam. Nie mam żadnej choroby lokomocyjnej. Więc???
- Słuchajcie, ja już jestem zmęczona i idę spać. - powiedziałam wstając.
- Ok, my niedługo też idziemy spać. - powiedział Rocky.
- Ale chwilka... No bo został podział łóżek są 2 jednoosobowe i 3 dwuosobowe. - powiedziała Rydel. Ja wpadłam na super pomysł podziału... :D 
- To może zróbmy tak ja będę spała z Rossem, Vanessa z Rikerem, ty z Ellem, a Rocky i RyRy osobno. - zaproponowałam i wiedziałam, że to wypali. Ogólnie to wszyscy kiedyś się spotkaliśmy bez Rydel i Ella i postanowiliśmy, że będziemy robisz wszystko, żeby ich do siebie zbliżyć. Oni naprawdę do siebie pasują. Kiedyś zapytałam Delly czy coś między nimi jest, a ona odpowiedziała: "Tak, chyba powietrze". I od tej rozmowy chciałam coś zmienić w jej życiu, bo ona naprawdę go kocha (bo sama się do tego przyznała). No nie ważne... Wszyscy się zgodzili, więc zaczęłam iść w stronę łóżek. Zatrzymał mnie pewien głos... 
- Poczkaj... Idę z tobą. - powiedział Ross, wstając z kanapy. Ja się tylko uśmiechnęłam. Poszłam do sypialni i wzięłam z walizki moją piżamkę od Rossa. Ooo... A już myślałam, że jej nie spakował... Jednak się myliłam. Z kosmetyczki wzięłam malinowy żel, szczotkę, szczoteczkę i pastę i gumkę do włosów. Szybko wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamkę, wysuszyłam włosy i spięłam je w luźnego koka i umyłam zęby. Tak gotowa do spania, wyszłam z pokoju czystości... Tam zobaczyłam mojego kochanego lenia, który leżał na wznak, z rozłożonymi rękami i twarzą w poduszce. Postanowiłam go trochę powkurzać, w sumie nie wiem czy można nazwać to wkurzaniem, ale zawsze pośmiać się można... Z całej siły się na niego rzuciłam i teraz leżałam tak jak on tylko, że na nim. Z całej siły się na niego walnęłam, a ten nic! No i jak tu z takim żyć!? I właśnie w tym momencie, moje przemyślenia, przerwał bardzo nieprzewidywalny ruch Rossa. On obrócił się pode mną i usiadł. Mnie oczywiście posadził sobie tak jak chciał. Gdy patrzyłąm tak na jego śliczną twarz, spoglądnęłam na usta... Już nie mogłam się oprzeć tym pełnym, ciepłym i miękkim ustom i bez żadnego uprzedzenia wpiłam mu się w mordkę :D
Wyglądało to mniej więcej tak:
Ocho! Czuję blask flesza. Albo Delly albo Vanka. Obstawiam Vankę, bo ona wszędzie normalnie łązi z tym aparatem, już czuję ile tam jest zdjęć, o których nie mam bladego pojęcia! Kiedyś jej ukradnę ten aparat, zamknę się w łazience z Rossem i będziemy oglądać, te wszystkie żenujące zdjęcia xD No nic... Takie życie :) Potem już poszliśmy spać, nie iedząc co nas juto czeka...
------------------------------------------------------------------------------
Nudny, ale cóż. :( Juto, kolejny ;)

ODWIESZAM!

Hej kochani! Ze względu na to, że jutro już mam wolne i na pewno będzie mi się nudzić więc w ciągu tych kilku dni będzie tu dodane kilka rozdziałów :) Dzisiaj wstawiam 2 rozdziały a każdego kolejnego dnia następny. Oczywiście na 100% nie obiecuję, że się wyrobię, ale bardzo się postaram :)
#Rossiaczkowa

niedziela, 6 marca 2016

ZAWIESZAM!

Tak jak w tytule - zawieszam . :( Nie wiem na ile na miesiąc, dwa... Na razie mam dużo sprawdzianów, przygotowań od egzaminu i nie mam po prostu pisać ani dodawać rozdziałów. Obiecuję, że wrócę jak najszybciej. Do zobaczenia miśki :***
#Rossiaczkowa